Jest piątkowy wieczór, w jednej z popularnych stacji telewizyjnych leci Twój ulubiony film. Rozsiadasz się wygodnie… Moment kulminacyjny zwykle zbiega się w czasie z przerwą na reklamy, tak już jest i nic na to nie poradzimy. Wyobraź sobie, że akurat skończyła Ci się w domu herbata i musisz obejrzeć cały blok reklamowy. Zanim zdążysz przygotować się psychicznie na to co nastąpi, ktoś podkręca głośność. Prawdopodobnie uznał, że tylko tak jest w stanie przebić się do zbiorowej świadomości. Następnie uderza Cię fala kolorów i szczęśliwych ludzi, zupełnie jak w teledysku R.E.M. - Shiny Happy People. Postaci posługują się językiem, którego nie rozumiesz, ale nie ma to większego znaczenia. Przecież tak jak każdy, chcesz być lepszą wersją samego siebie. I tu pojawia się problem. Ukuty na początku XX w. dogmat szczęśliwości, jaki do dziś obowiązuje w branży kompletnie nie przystaje do naszych czasów. Ludzie ewoluowali, natomiast reklama z jakiegoś powodu nie. Chcemy by reklama stała się formą sztuki. Aby w zderzeniu z nią człowiek faktycznie stawał się lepszy, bogatszy o nową wiedzę i doświadczenie. Uważamy, że jest to jedyny właściwy sposób zarówno komunikacji jak i sprzedaży w XXI w. Podkręcanie głośności, wymuszanie sztucznych uśmiechów i rzucanie pustych haseł...

to słaba ścieżka rozwoju.